W minioną niedzielę odbył się spektakl taneczny, w którym miałem przyjemność brać udział. Wraz z grupą ośmiu osób niewidomych i niedowidzących oraz instruktorek, które należały do Towarzystwa Sztuki Surowej. Pokazaliśmy, że w tańcu nie ma barier i mowy o niepełnosprawności, a jedynym ograniczeniem może być nasz umysł!
Roztańczeni niewidomi
Wszystko zaczęło się od kilku zajęć tanecznych dla niewidomych, o których dane było mi wspominać we wcześniejszych wpisach na tej stronie. Po bardzo dobrym odbiorze zajęć przez wszystkich uczestników białostocki tyflopunkt Fundacji Szansa Dla Niewidomych zapewnił nam – podopiecznym pełnoprawny projekt taneczny, który zakończony miał być spektaklem dla publiczności.
Chciałbym w tym miejscu wspomnieć o osobach, które pełniły rolę nauczycielek tańca. Nie mogę sobie pozwolić na pominięcie, tak serdecznych, cierpliwych i bardzo utalentowanych kobiet, w których skład wchodziła Monika Piskurewicz, Barbara Witkowska, Emilia Czyżewska oraz Aleksandra Bilgic. Natomiast całym projektem zarządzała niesamowita Dorota Baranowska, którą możecie zobaczyć na załączonym zdjęciu, gdy tańczy ze mną.
Taniec
Na zajęciach tanecznych zajmowaliśmy się wieloma kwestiami, które polegały w większości na improwizacji. Przekazywaliśmy sobie impulsy, dzięki którym przemieszczaliśmy się po przestrzeni oraz stojąc w miejscu. Prowadzącymi byliśmy zarówno my – osoby niewidzące, jak i instruktorki. W mojej opinii był to najtrudniejszy element z części zajęć, które były prowadzone. Za każdym razem miałem wrażenie, że wykonywane przeze mnie ruchy były dość bezsensowne. Jednak za każdym razem, gdy miałem takie wątpliwości kwitowano je słowami: „Hubert. Przestań! Wszystko jest super!”.
Ponadto tańczyliśmy tango oraz walc angielski. Nauka tych tańców również nie przychodziła z łatwością. Najprostsze było to, jak staliśmy w miejscu i tańczyliśmy w jednej linii. Natomiast schody pojawiły się w momencie, gdy zaczęliśmy tańczyć w przestrzeni. Miałem wtedy obawę, że wpadnę na kogoś i z moją dość dużą wagą zrobię komuś krzywdę. Jednak okazało się inaczej. Nikt na nikogo nie wpadł i poza lekko podeptanymi stopami instruktorek obeszło się bez problemów!
Spektakl kończący zajęcia taneczne udał się świetnie. Przyszło na niego wiele osób, które były pod wrażeniem tego, co udało nam się wypracować przy pomocy wspaniałych instruktorek. To było wielkie przeżycie, które pomimo stresu udało się w stu procentach!
To były niezwykłe zajęcia, które dały zarówno mi, jak i innym osobom niewidomym wiele szczęścia, radości i satysfakcji. Pomimo niesłusznych obaw okazało się, że chcąc tańczyć można to zrobić, a wizja niewidomego tancerza jest prawdziwa. Podziwiam zarówno osoby widzące, które tańczą, jak i osoby niewidome, bo dowiedziałem się, że niewidomych tancerzy jest sporo. Dziękuję jeszcze raz całemu Towarzystwu Sztuki Surowej, Dorocie i białostockiemu tyflopunktowi za to, że zechcieliście spełnić moje marzenie, którym była nauka tańca. Życzę aby każdy mógł spełnić swoje marzenia, nie bacząc na przeszkody!
Pozdrawiam,
H.