Myślę, że mogę określić się osobą, która nie boi się przekraczać swoich barier. Chodzi rzecz jasna o bariery, które wyznaczyła moja niepełnosprawność. Oczywiście nie było tak zawsze, ale im człowiek stawał się starszy i bardziej doświadczony przez życie, to przestawał patrzeć na siebie jak na przysłowiowe „jajko”. Dziś przytoczę pierwszą historię, która była moim „przedsionkiem” do jako takiej samodzielności.
To było kilka lat temu. Lato w pełni, a ja – młody i niedoświadczony postanowiłem, że wybiorę się sam po moją pierwszą świadomą książkę do galerii handlowej. Podejrzewam, że inna osoba będąc na moim miejscu wsiadłaby do autobusu i dojechała spokojnie na miejsce, ale nie ja… Postanowiłem, że pójdę pieszo do oddalonej o 4km księgarni. Istotne jest to na tyle, że był to czas, gdy nie chodziłem jeszcze z białą laską, a nie było po mnie widać, że mówiąc wprost nie widzę.
Idąc miałem kilka potknięć o wystający krawężnik, problem z przejściem na pasach, ale w końcu udało mi się dotrzeć do galerii. Pojawił się wtedy kolejny problem. Gdzie jest ta księgarnia? Byłem wtedy wstydliwym człowiekiem, ale „zacisnąłem wewnętrzny pas” i wydusiłem pytanie do przechodzącej osoby:
Przepraszam. Gdzie jest księgarnia?
O tam. – powiedziała osoba i odeszła. Nie do końca wiedząc dokąd podążam skierowałem się przed siebie. Idąc poczułem ten niesamowity i jedyny w swoim rodzaju zapach książek. Wiedziałem, że dotarłem na miejsce. Odurzony zapachem przymknąłem oczy. Starając się, by niczego nie zrzucić podszedłem do pierwszej z szafek, na których leżały książki. Przejechałem delikatnie po nich palcami. Wtedy dotarł do mnie głos ekspedientki:
Czy w czymś panu pomóc?
Tak. Przyszedłem po wyjątkową książkę. – odrzekłem i uśmiechnąłem się do niej.
Oh wie pan. Każda jest na swój sposób wyjątkowa – odparła i zaśmiała się. Nie powiedziałem rodzicom o swojej wycieczce i za wszelką cenę chciałem przemilczeć, jak spędziłem dzień. Jednak przenikliwość mojej drogiej mamy nie pozwoliła na mijanie się z prawdą. Powiedziałem więc, jak było. O dziwo obyło się bez krzyków i wytykania mi braku rozsądku. Książka, którą kupiłem dzierżę w dłoni na zdjęciu. To moje trofeum i zawsze, gdy czuję fakturę jej okładki pod palcami mam dreszcze. O czym jest? Możecie dowiedzieć się na #niewidomyrecenzuje. Nie bójmy się przekraczać barier. Dla nas ludzi nie ma ograniczeń. Jedynym ograniczeniem może być nasz umysł i strach. Życzę Wam, aby każde przekroczenie bariery było pozytywne i przynosiło same korzyści dla Was samych. A Wy przekroczyliście kiedyś swoje bariery? Podzielcie się swoim małym sukcesem!