Przejdź do treści
Strona główna » Najnowsze wpisy » „Niewidomy nad jeziorem”

„Niewidomy nad jeziorem”

Gdy przychodzi lato i upały nie pozwalają na przetrwanie dnia przychodzi do głowy myśl, aby wybrać się nad jezioro. Tak również stało się dziś, a jako że jest gorąco postanowiłem, że napiszę jak sobie w tym miejscu radzę. Gdy piszę ten wpis jestem na swojej działce na Mazurach. Za każdym razem muszę na nowo uczyć się poruszania w obrębie działki. Mimo, że uwielbiam tu przyjeżdżać, to łączy się to również ze stresem i nerwami wynikającymi ze zmiany otoczenia. Jestem typem człowieka, który woli znane sobie otoczenie, ale wiadomo nie od dziś, że czasami zmiana jest potrzebna. Gdy przyjeżdżam pierwszym szokiem jest słońce, które niemiłosiernie smaży, a ponadto oślepia (wiem, że w ustach osoby niewidomej brzmi to zabawnie, ale cóż poradzę, że taka jest prawda). Rodzice najczęściej puszczają mnie przodem, asekurując mnie i ewentualnie korygując kierunek, w którym podążam. Następnie gdy dotrę do zacienionego miejsca zaczynam próbować samodzielnie działać. Rozpoczynam od malutkich kroków w celu rozpoznania nawierzchni, po której się poruszam. Brat to śmieje się, że jest to takie „kacze tupanie”. Oczywiście taka niepewność nie tyczy się jedynie chodzenia, ale także wszelkich sprzętów i budynków na działce. Wszystko muszę skrupulatnie zbadać, dotknąć i przede wszystkim zapamiętać. Choć to wydaję się być ciężkie, to zadziwiająco łatwo mi to przychodzi. Schody się zaczynają, gdy chcę wejść na pomost i w spokoju posiedzieć i posłuchać książki w samotności. Już pomijając moją kochaną mamę, która zawsze mówi: „Tylko nie wchodź tam sam, bo znowu spadniesz…”. Cóż to dobry argument, ale o tym opowiem niżej. Kiedyś bez wiedzy wypoczywającej rodzinki uznałem, że pójdę posiedzieć na pomoście. Wszedłem na niego i w pewnym momencie oślepiony słońcem straciłem równowagę i… spadłem. Trafiłem akurat na mól, w który moja noga weszła jak w masło i po chwili całym impetem uderzyłem w taflę wody. Nie było to najprzyjemniejsze uczucie, ale było minęło. Teraz nauczony doświadczeniem wchodzę tam powoli i rozważnie, również licząc kroki. Wspólnie z bratem i kuzynem pływamy i cieszymy się letnim odpoczynkiem. Warto pamiętać o ostrożności nawet w miejscach, które są nam dobrze znane. Moi Drodzy, wyczucie i trochę chęci – to wystarczy, aby czerpać z wakacyjnego odpoczynku. 

 

Pozdrawiam serdecznie i trzymajcie się

ciepło!

H.  

 

0Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *