Od kiedy wybuchła pandemia, czekałem na ten dzień. Pamiętam, jak w marcu 2020 roku, podobnie czekałem na kwietniowe białostockie targi książki. Wtedy miał na nich pojawić się jeden z moich ulubionych autorów fantastyki – Jakub Ćwiek. Niestety nie udało się i wiadomo co pokrzyżowało moje plany. Jednak tegoroczne targi odbyły się i dzięki uprzejmości mojej drogiej znajomej udało mi się w nich uczestniczyć. Zapraszam serdecznie do przeczytania krótkiej relacji!
Pierwszą rzeczą, która mnie pozytywnie zaskoczyła, to ilość stanowisk wydawnictw, które wystawiały swoje książki. Było ich tak wiele, że potrzebowałbym mnóstwo więcej czasu, aby je obejść, a po drugie to zapewne zabolałoby w kieszeń i bym zbankrutował.😜 Dodatkowo ludzie. Byłem w ogromnym szoku, gdy usłyszałem ten gwar rozmów i ludzi, których łączy jedno – pasja do książek. To bardzo podbudowywujące. Chciałbym również wspomnieć o osobach, stojących przy targowych stanowiskach. Oni zawsze z uśmiechem i pomocą podchodzili do mnie i opowiadali z entuzjazmem o książkach. Jednak byłem w szoku, że nie zdziwiła ich obecność niewidomego na targach książki. Czyżbym nie był jedynym niewidomym, czytającym książki? Dajcie znać w komentarzu!
Trzecią rzeczą, która „rzuciła mi się w oczy” był ogrom impulsów, które wtedy we mnie uderzyły. Przede wszystkim zapach. Już od otwarcia drzwi dotarła do mnie miła woń świeżego druku, który tak kocham, wywołała ona pozytywne dreszcze na moim ciele. Czwartym niezwykłym wrażeniem podczas targów był dotyk. Gdy muskałem opuszkami palców przeróżnego rodzaju okładki książek, to czułem, jakbym witał się z dawno nie widzianym znajomym. Niesamowite uczucie.
Piątą, ale moim zdaniem najbardziej niezwykłą sytuacją, było spotkanie z autorem. Poszukiwałem reportażu, który mógłbym umieścić na mojej domowej biblioteczce. Gdy dostałem w rękę książkę Wojciecha Koronkiewicza „Z Matką Boską na rowerze” usłyszałem, że autor ten wkrótce będzie rozdawał autografy. Jako, że czytałem jego książki wcześniej postanowiłem poczekać na spotkanie.
Stało się tak, że byłem trzeci w kolejce po autograf. Gdy podszedłem do niego powiedziałem:
- Dzień dobry. Bardzo cenię Pana książki. Dzięki nim mogę sobie wyobrazić to, czego nie mogę zobaczyć.
Wojciech Koronkiewicz wziął w dłonie książkę i odrzekł do mnie: - Dziękuję. Przepraszam, że zapytam, ale… czy mógłbym sobie z panem zrobić zdjęcie?
Zamurowało mnie. Byłem w tak ogromnym szoku, że zostało mi to zaproponowane, że przez moment nie wiedziałem, co powiedzieć. Jednak po chwili odpowiedziałem z uśmiechem: - Chciałem o to samo pana poprosić. Byłoby mi bardzo miło.
Wstał i podszedł do mnie. Chwycił mnie za ramię, po czym ustawiliśmy się razem do zdjęcia.
Gdy chcieliśmy ze znajomą odejść autor powiedział: - Proszę podejść do mnie, gdy będziecie państwo wychodzić. Dostaniecie ode mnie kwiaty.
Niestety nie udało nam się spotkać ponownie. Tłum skutecznie zagrodził drogę do autora. Żałuję, że nie udało się nam spotkać ponownie.
Chciałbym powiedzieć, że wyjścia w takie miejsca, gdzie ludzie łączą się aby wspólnie przeżywać czytelnicze chwile są niesamowite. Nie bójmy się chodzić na takie targi, przy okazji wspólnie spędzając przy tym niezapomniany czas.
Teraz w maju mam zamiar zawitać na Warszawskie Targi Książki. Może ktoś się wybiera i chciałby się spotkać?
Pozdrawiam,
H.
