Dzisiejszy wpis dotyczyć będzie kwestii, która jest dość mocno istotna w życiu osób niewidomych. Chodzi o pomoc. Nie będę ukrywać, ale ludzie często nie wiedzą, jak się zachować wobec osoby niewidomej.
Postanowiłem, że przytoczę Sytuację, gdzie mimo szczerych chęci nadawcy pomoc ta była nadmierna.
Dopóki pandemia nie zapanowała nad moim studenckim życiem samodzielnie jeździłem na uczelnię. Moja samodzielność jednak ograniczała się do przejścia z domu na przystanek i dojechaniu autobusem do wyznaczonego miejsca. Oczywiście na przystanku czekała osoba, która pomagała mi w bezpiecznym dotarciu na uczelnię. Stan ten zawdzięczam zajęciom z orientacji przestrzennej, gdzie z wyjątkowo cierpliwą panią jeździłem, ucząc się właściwie poruszać po drodze mi nieznanej. Dobrze. Skończmy te dygresję i przejdźmy do tematu.
Pewnego dnia, gdy wsiadłem do autobusu, stanąłem jak zwykle i trzymałem się drążka. Zawsze znajdą się osoby, które chcą ustąpić mi miejsca. Ja jednak odpowiadam im:
Dziękuję, ale postoję. Ja mam chore oczy, a nie nogi 😊
Jednakże tym razem sprawa wyglądała inaczej. Stanąłem, aby skupić się na liczeniu przystanków do wyjścia. Nagle czuję, że ktoś szarpie mnie za ramię.
Siądzie pan. Co się pan męczyć będzie – odrzekł kobiecy głos.
- Dziękuję, ale pos… – nie dokończyłem, bo kobieta ciągnąć mnie usadowiła mnie na miejscu siedzącym. Ja nie chcąc, aby mnie „zmiotła z powierzchni ziemi” podziękowałem i skupiłem się na muzyce lecącej z moich słuchawek. Poczułem, że autobus wjeżdża na ulicę Lipową i zacząłem się zbierać do wyjścia. Wstaję i nagle silna ręka zaciska się na moim ramieniu.
- Siedzi. Pomogę panu wyjść…
- Oh, dziękuję, ale nie…
pomogę. I tak wysiadam na tym samym przystanku.
Stoję przy wyjściu, drzwi się otwierają, a ta sama kobieta bierze mnie za ramię, unosząc mnie lekko, jakby chciała mnie podnieść.
Trzyma się pan i dowidzenia – odrzekła kobieta.
Dziękuję za pomoc i do widzenia
Niewątpliwie tacy ludzie zapadają w pamięć. 😅
